Islandia od dawna nazywana jest krainą ognia i lodu. Ten przydomek nawiązuje do występujących tu lodowców i aktywnych wulkanów. Lodowce zajmują tylko niecałe 10 proc. powierzchni wyspy, systemy wulkaniczne natomiast aż 25!
W marcu 2021 roku Islandia ponownie zwróciła uwagę całego świata. Wraz z wulkanicznym przebudzeniem półwyspu Reykjanes, znajdującym się w południowo-zachodniej Islandii, niedaleko stolicy i głównego portu lotniczego wyspy, rozpoczęła się nowa era w geologicznej historii wyspy. W ciągu ostatnich czterech lat na Islandii miało miejsce aż jedenaście erupcji! Wszystkie z nich były niewielkie, efuzywne (związane z wypływem lawy, a nie z wyrzutem popiołów) i stały się … atrakcjami turystycznymi.
Na wyspie znajdziemy jednak znacznie więcej aktywnych wulkanów; większość z nich jest znacznie groźniejsza niż te na półwyspie, a skutki ich erupcji mogą być odczuwalne nawet w innych częściach świata.
W tym artykule przeczytasz o:
Tak dużą wulkaniczną aktywność Islandia zawdzięcza swojemu unikalnemu położeniu. Wyspa znajduje się na styku dwóch płyt tektonicznych (eurazjatyckiej i północnoamerykańskiej), które nieustannie, acz bardzo powoli odsuwają się od siebie. W konsekwencji magma dociera płytko pod powierzchnię ziemi i albo tam zastyga, albo … wydostaje się na zewnątrz przez pęknięcia powstałe w wyniku owego rozsuwania się.
Nie jest to jednak jedyny czynnik wpływający na tamtejszy wulkanizm – gdyby tak było, Islandia byłaby wielkości innych wysepek leżących na tym samym Grzbiecie Śródatlantyckim, takich jak Azory, czy Tristan da Cunha. Jest jednak znacznie większa. Dlaczego? Znajduje się bowiem także ponad plamą gorąca. Tym terminem określamy miejsca, do których dociera strumień gorącej materii z płaszcza, albo nawet jądra ziemi. Ponad plamą gorąca znajdują się także Hawaje, czy Yellowstone; ponad plamą gorąca oraz na styku płyt – tylko Islandia.
Wyspa to prawdziwy raj dla naukowców, mogą tu bowiem badać najróżniejsze struktury wulkaniczne – od wulkanów tarczowych, przez stratowulkany, rzędy kraterów ze stożkami, pasma górskie z kalderami aż po kopuły lawowe. Różnią się nie tylko kształtem i wielkością, ale także produktami erupcji. Niektóre wyrzucają z siebie pyły i popioły, inne lawę, a jeszcze inne jedno i drugie. Wiele z islandzkich wulkanów znajduje się pod lodowcem, co także wpływa na przebieg ich erupcji. Takiej różnorodności formacji wulkanicznych nie ma nigdzie indziej na świecie. W sumie na wyspie można wyróżnić około trzydziestu systemów wulkanicznych, leżących w siedmiu strefach wulkanicznych.
Jednym z rodzajów wulkanów, które możemy zobaczyć na Islandii, są wulkany tarczowe, czyli takie o szerokim stożku i niskim stopniu nachylenia. Co ciekawe, ten termin został zaczerpnięty od nazwy jednego z wulkanów na Islandii. Skjaldbreiður, bo o nim mowa, oznacza w tłumaczeniu na język polski „szeroka tarcza”. Można go zobaczyć w południowo-zachodniej części kraju, w pobliżu Parku Narodowego Þingvellir.
Stratowulkany to z kolei stożki wulkaniczne zbudowane z produktów erupcji – pyłów, popiołów, głazów i kamieni. Najsłynniejszymi wulkanami tego typu na świecie są Wezuwiusz i Fudżi. Na Islandii nie znajdziemy wielu stratowulkanów, dominują tu raczej duże wulkany centralne połączone z rojem szczelin.
Lawowe pola to jeden z najbardziej charakterystycznych rodzajów krajobrazu na wyspie. Już po wylądowaniu na lotnisku w Keflavíku naszym oczom ukazuje się ogromne, porośnięte mchem pole lawowe i ten widok towarzyszy nam praktycznie do samego Reykjavíku.
Najsłynniejszym polem lawowym na wyspie jest jednak Eldhraun, powstałe po jednej z najtragiczniejszych erupcji w historii wyspy – erupcji Lakagigar z lat 1783-1784. Lawa wydostawała się wówczas z około 140 kraterów zlokalizowanych wzdłuż prawie 30-kilometrowej szczeliny. W sumie 15 km³ rozłożyło się wówczas na 480 km². Ta erupcja jest słynna nie tylko z powodu rekordowej ilości lawy. Pyły i popioły przedostały się wówczas nad Europę, doprowadziły do obniżenia średniej temperatury na kontynencie, a w konsekwencji do klęski nieurodzaju.
Od IX wieku, czyli od momentu zasiedlenia Islandii, erupcje mają miejsce średnio co pięć lat. Oczywiście, jest to wyłącznie statystyka – zdarzały się przypadki, że tutejsze wulkany były spokojne przez dekady, ale i takie, kiedy wybuchy powtarzały się co kilka miesięcy, a nawet tygodni, w ramach jednego epizodu erupcyjnego. Natomiast nie da się określić, który wulkan wybuchnie następny, ani kiedy dokładnie się to stanie. Oczywiście są przesłanki, świadczące o tym, że wulkan może wybuchnąć – charakterystyczne trzęsienia ziemi, podnoszenie się magmy w stronę powierzchni i inflacja gruntu. Nie zawsze jednak potem następuje erupcja. W przypadku niektórych wulkanów erupcję można przewidzieć zaledwie niecałe pół godziny przed jej rozpoczęciem.
Islandzkie wulkany są oczywiście monitorowane i to na wiele sposobów. Ich aktywność bada się za pomocą sejsmometrów, GPS-ów, odwiertów, geofonów, a także mierników poziomu gazów i wód w rzekach. Przy niektórych wulkanach są zamontowane kamery. Dane z tych systemów spływają do Islandzkiego Biura Meteorologicznego (IMO), gdzie są na bieżąco analizowane. To pracownicy IMO odpowiadają za prognozowanie rozpoczęcia oraz przebiegu erupcji wulkanicznych. Poza tym, w razie zagrożenia informują o nim odpowiednie służby, umieszczają ostrzeżenia na stronie internetowej i są w kontakcie z mediami.
Przyszedł czas na krótki przewodnik po najsłynniejszych aktywnych wulkanach wyspy. Każdy z tych geologicznych gigantów ma swój unikalny charakter i historię erupcji, która wpłynęła nie tylko na lokalną społeczność, ale czasem również na klimat całej Europy. Islandczycy nauczyli się żyć u stóp tych ognistych kolosów, nadając im imiona, opowiadając o nich legendy i bacznie obserwując najmniejsze oznaki ich aktywności.
Eyjafjallajökull może wydawać jednym z najgroźniejszych islandzkich wulkanów – wielu z nas jeszcze pamięta zamieszanie w ruchu lotniczym, jaki spowodował w 2010 roku. Prawda jest jednak taka, że w porównaniu z innymi wulkanami na wyspie ma dość małą komorę magmową, stąd jego erupcje nie mogą być zbyt duże, a od czasów zasiedlenia wybuchał zaledwie cztery razy.
Jego erupcja z 2010 roku przeszła jednak do historii, wiele pyłów i popiołów dostało się bowiem wówczas do stratosfery i zostało przeniesione nad Europę. Pyły wulkaniczne mogą powodować przegrzanie się silników samolotów i ich awarię, stąd też, by do tego nie dopuścić, postanowiono odwołać około 100 tys. lotów. Na Islandii erupcja Eyjafjallajökull nie narobiła wiele szkód – okolica wulkanu została obsypana pyłami i popiołami, a powodzie lodowcowe i lahary (wulkaniczne lawiny błotne) zniszczyły kilka pastwisk. No i przyniosła jedną zasadniczą korzyść – rozsławiła Islandię na całym świecie i przyczyniła się do znacznego zwiększenia liczby turystów. Dla kraju dźwigającego się powoli z kryzysu gospodarczego miało to ogromne znaczenie.
Najbardziej znanym, choć nie najgroźniejszym islandzkim wulkanem jest Hekla, znajdująca się w południowej Islandii. Jej sława rozpoczęła się już w średniowieczu – wierzono wówczas, że znajdują się tam wrota do piekieł. Ówcześni kronikarze pisali o przeszywających jękach potępionych dusz oraz o czarnych jak smoła krukach, które krążą dookoła wulkanu i zakładają w nim swoje gniazda. Twierdzili także, że mieszkańcy wyspy doskonale wiedzieli, kiedy na świecie jest jakaś bitwa, demony wychodziły bowiem wtedy z wulkanu, a po jakimś czasie wracały z duszami poległych.
Fani Tolkiena przypuszczają, że inspiracją dla Góry Przeznaczenia we Władcy Pierścieni, był właśnie wulkan Hekla. W ciągu ostatniego tysiąclecia wybuchał dwadzieścia trzy razy, ostatnio w 2000 roku.
Katla to jeden z najniebezpieczniejszych wulkanów w kraju, znajdujący się na północ od niewielkiego islandzkiego miasteczka Vík í Mýrdal. Jego potężna kaldera leży pod grubą nawet na 700 m warstwą lodu, stąd też każdej erupcji, oprócz ogromnego wyrzutu pyłów i popiołów, towarzyszą potężne powodzie lodowcowe, które potrafią zmieść z powierzchni ziemi domy, a także zniszczyć drogi i mosty.
Wulkan wybucha średnio co 50-100 lat. Ostatnia erupcja miała miejsce w 1918 roku, dlatego powszechnie uważa się, że Katla może niedługo się obudzić. Kiedy dokładnie się to stanie oraz jak silna będzie następna erupcja, tego oczywiście nie wiadomo. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Katla nie wybuchnie z całą swoją mocą…
Bárðarbunga to kolejny z bardzo aktywnych systemów wulkanicznych na wyspie – w ciągu ostatnich jedenastu wieków wybuchał aż 26 razy! Jego południowa część znajduje się pod największym islandzkim lodowcem, czyli Vatnajökull.
Ostatnia erupcja rozpoczęła się w sierpniu 2014 roku w rejonie Holuhraun i trwała do lutego 2015 roku. W jej wyniku jedna z zawsze bardzo zimnych lodowcowych rzek stała się ciepła, Islandczycy ruszyli więc tłumnie się tam wykąpać. W końcu nie codziennie można się pluskać w ciepłej wodzie pochodzącej z lodowca!
Grímsvötn to najbardziej aktywny system wulkaniczny na wyspie. Jego większa część znajduje się pod dochodzącą do 700 m grubości czapą lodowca Vatnajökull. Stąd jest on bardzo wybuchowy – kiedy temperatura w kanale erupcji się podnosi, lód się topi i miesza z magmą. Woda doprowadzona do wrzenia rozrywa magmę na strzępy, które następnie w postaci pyłów i popiołów są wystrzeliwane w górę. Oprócz tego erupcjom zawsze towarzyszą powodzie.
Grímsvötn po raz ostatni wybuchł w 2011 roku, czyli rok po słynnej erupcji Eyjafjallajökull. Nie mówiono o tym za wiele w świecie, gdyż pyłom nie udało się przedostać nad Europę w takim stopniu, jak w 2010 roku, ale na wyspie konsekwencje tej erupcji były poważniejsze, niż erupcji Eyjafjallajökull.
Na półwyspie Reykjanes znajduje się aż pięć systemów wulkanicznych. Dwa z nich – Fagradalsfjall i Svartsengi przypomniały o swoim istnieniu w ostatnich latach. Najpierw w marcu 2021 roku nastąpiła erupcja szczelinowa w systemie Fagradalsfjall, a w kolejnych latach dwie następne. Zakończyły one trwające 800 lat okres spokoju na półwyspie.
W grudniu 2023 roku obudził się natomiast sąsiedni system Svartsengi. Od tamtego czasu do momentu pisania tego tekstu (maj 2025) miało miejsce już osiem erupcji w tym systemie. Wszystkie były efuzywne i stosunkowo niewielkie, a trwały od kilku godzin do 54 dni. Lawa z tych erupcji kilkukrotnie zalała już drogi prowadzące do Grindavíku, a także spaliła trzy domy w mieście, zniszczyła parking Błękitnej Laguny i uszkodziła rury doprowadzające prąd i ciepłą wodę do miast półwyspu. Lotnisko jednak działało bez przeszkód cały czas, a skutki erupcji były odczuwalne tylko lokalnie, w ich bezpośrednim pobliżu.
Reykjanes znajduje się bardzo blisko okręgu stołecznego, który zamieszkuje dwie trzecie populacji wyspy. Erupcje tak blisko domu nie wywołały jednak w Islandczykach paniki, jak już wspomniałam, były one niewielkie, a lawa nie zbliżyła się nawet do obrzeży miasta.
Początkowo mieszkańcy wyspy byli faktycznie zdziwieni, że erupcje zaczęły się tak niedaleko od Reykjavíku. Teoretycznie wszyscy wiedzieli, że prędzej czy później to nastąpi, nikt jednak nie przypuszczał, że wydarzy się to akurat teraz. Islandczycy szybko jednak przywykli do widoku czerwonej łuny ze swoich okien i kolejne erupcje nie robiły już na nich specjalnego wrażenia.
Na Islandii znajduje się wiele atrakcji związanych z wulkanami. Najsłynniejszą jest niewątpliwie Lava Show, czyli jedyny na świecie pokaz z prawdziwą, płynną lawą. Można go zobaczyć w Reykjavíku lub w Víku. Na osoby zainteresowane wulkanami czekają także Volcano Express (symulacja lotu ponad erupcją) w stolicy, Lava Center (wystawa poświęcona wulkanizmowi wyspy) w Hvolsvöllur oraz muzeum Eldheimar (skupiające się na przebiegu i skutkach erupcji z 1973 roku) na wyspie Heimaey.
Na Islandii zdarzają się także erupcje turystyczne, czyli erupcje niewielkie, niespecjalne groźne, które można obejrzeć z bliska. Pierwszą tego typu była erupcja szczelinowa we wschodniej części Eyjafjallajökull, zwana Fimmvörðuháls, w marcu 2010 roku. Islandczycy i nieliczni wówczas turyści ruszyli w stronę wulkanu jeepami, quadami i skuterami śnieżnymi, żeby zobaczyć ten fantastyczny spektakl sił natury.
Nowy rozdział w turystyce wulkanicznej rozpoczął się w marcu 2021 roku, kiedy rozpoczęły się erupcje na półwyspie Reykjanes. Szczeliny otwierały się w dość łatwo dostępnym terenie i na dodatek blisko stolicy. Jako że wszyscy chcieli je zobaczyć, zbudowano parkingi oraz szlak, którym można było dotrzeć w pobliże miejsca erupcji. Wulkan stał się dosłownie i w przenośni najgorętszą atrakcją turystyczną wyspy. Niektórzy przylatywali na Islandię tylko po to, żeby to na własne oczy zobaczyć ten niezwykły spektakl.
Od tamtego czasu na półwyspie miało miejsce jedenaście erupcji, pierwsze trzy w systemie Fagradalsfjall, pozostałe w sąsiednim Svartsengi. Tylko te trzy pierwsze były erupcjami turystycznymi – w przypadku pozostałych postanowiono już szlaków nie wyznaczać i nie dało się ich obejrzeć z tak bliska.
Oczywiście pod względem bezpieczeństwa każdą z erupcji należy rozpatrywać z osobna, gdyż każda z nich jest inna i niesie za sobą inne zagrożenia. Są takie, podczas których do atmosfery uwalnia się bardzo wiele trujących gazów albo pyłów utrudniających oddychanie. Niektóre powodują powodzie, lahary czy lawiny piroklastyczne.
Erupcje turystyczne należą natomiast do tych raczej niegroźnych. Mimo to należy zachować ostrożność – nie zbliżać się zbytnio do krateru, nie wchodzić na nową lawę i przestrzegać zaleceń policji i ratowników.
Jeśli ktoś pragnie zobaczyć z bliska miejsce erupcji z ostatnich lat, może wybrać się na kilkumetrowy trekking na Reykjanes. Szlak wiedzie po grani pagórka i jest niezwykle malowniczy. Możemy tam podziwiać doliny wypełnione świeżą lawą i nowe kratery. Sporych wrażeń dostarcza także przejażdżka drogą nr 43 w stronę Błękitnej Laguny i Grindavíku. Tam, oprócz świeżej lawy, można zobaczyć także zbudowane przez Islandczyków wały ochronne, a także... fragmenty drogi zalanej przez lawę.
Jedną z najciekawszych atrakcji wyspy jest bez wątpienia wizyta we wnętrzu wygasłego wulkanu Þríhnúkagígur. Jego ostatnia erupcja 4500 lat temu pozostawiła po sobie ogromną komorę magmową o głębokości 212 m. Do środka zjeżdża się windą – nad wejściem ustawiono dźwig, do którego na grubych kablach przyczepiono kosz mieszczący 8 osób. Wnętrze jest niezwykle kolorowe, a sama wizyta tam pozwala nam się poczuć nieco jak bohaterowie Juliusza Verne zmierzający do wnętrza ziemi.
System wulkaniczny Askji leży w północnej części Islandii i mierzy aż 190 km długości. Można wybrać się tam wybrać na wycieczkę, trzeba tylko dysponować dobrym autem z napędem na cztery koła albo skorzystać ze zorganizowanej wycieczki. Trasa wiedzie przez bezdroża i pola lawowe Parku Narodowego Vatnajökull, a dociera się zwykle do kaldery wulkanu i wypełnionego turkusową wodą krateru Víti.
Hverfell to jeden z największych stożków zbudowanych całkowicie z materiału piroklastycznego (okruchowych produktów wybuchu wulkanu), znajdujący się w pobliżu jeziora Mývatn. Powstał ok. 3000 lat temu w wyniku erupcji wulkanu Krafla. Hverfell wygląda trochę jak ogromna hałda kopalniana – ma 190 m wysokości, 2 km średnicy u podstawy i 1 km u szczytu. Z Dimmuborgir wiedzie kilkukilometrowa trasa, która prowadzi na górę. Jest ona niewątpliwie prawdziwą gratką dla osób lubiących nietuzinkowe szlaki trekkingowe.
Swojemu położeniu Islandia zawdzięcza nie tylko aktywne wulkany, ale także występowanie bardzo wielu źródeł geotermalnych. Podróżując po wyspie, wielokrotnie zauważymy dymy wydobywające się z ziemi – to właśnie owe źródła. Na wyspie znajdziemy ich dwa rodzaje – o niskiej temperaturze (np. Deildartunguhver) oraz wysokiej (np. Hverir, Krysuvík).
Najsłynniejszym rodzajem źródła geotermalnego jest jednak gejzer. Obecnie na wyspie działa jeden o nazwie Strokkur – co kilka minut wyrzuca z siebie słup wody na wysokość ok. 30 metrów. Jego bardziej znany kolega Geysir (ten, od którego nazwy wywodzi się słowo gejzer) od kilku dekad już nie wybucha.
Islandia jest znana także z kąpielisk geotermalnych. Pluskanie się w ciepłej wodzie w basenie położonym na łonie natury, kiedy temperatura zachęca raczej do zagrzebania się pod kołdrą to bez wątpienia obowiązkowy punkt wizyty na wyspie. Mamy do dyspozycji eleganckie kąpieliska komercyjne – z przebieralniami, prysznicami, barami w wodzie itp., jak na przykład Błękitna Laguna na Reykjanes, Sky Lagoon w Kópavogur, czy Jarðböðin w okolicy Jeziora Mývatn, jak i zupełnie dzikie, jak chociażby Reykjafjarðarlaug i Krossneslaug na Fiordach Zachodnich.
Wulkaniczne przebudzenie półwyspu Reykjanes stworzyło także wiele możliwości zarobku dla lokalnych firm turystycznych. Oprócz organizowanych regularnie wycieczek autobusowych do miejsca erupcji oferują także loty helikopterem ponad półwyspem. Jest to atrakcja bardzo droga, jednak jeśli wulkan akurat wybucha – warta każdej złotówki. Przelot nad kraterem, czy szczeliną, strzelającymi lawą, to naprawdę niesamowite przeżycie. Wycieczki helikopterem są organizowane także, kiedy wulkan akurat nie wybucha. W takim wypadku każdy musi sobie indywidualnie odpowiedzieć na pytanie, czy warto.
Islandia to raj dla każdego, kto uwielbia trekkingi. Na wyspie znajdziemy wiele wyjątkowej urody, nietuzinkowych szlaków, a wiele z nich przebiega przez tereny związane z wulkanizmem. Oprócz wspomnianych wcześniej tras na półwyspie Reykjanes, na szczególną uwagę zasługuje szlak Fimmvörðuháls. Ma 25 km i wiedzie od wodospadu Skógafoss aż do Þorsmörk. Po drodze mijamy pole lawy Goðahraun i dwa kratery Magni oraz Móði, powstałe w 2010 roku. Okazję do „wulkanicznych” trekkingów daje także wizyta wśród ryolitowych gór w Landmannalaugar.
Islandczycy żyją w cieniu wulkanów od momentu, kiedy pierwsi osadnicy pojawili się na wyspie. Są więc dla nich niejako chlebem powszednim. Nie obawiają się erupcji, a w przypadku, kiedy jakaś nastąpi, zwierają szyki, by jak najbardziej zminimalizować jej skutki – po wybuchu na wyspie Heimaey mnóstwo ludzi zorganizowało się, by posprzątać miasteczko z pyłów, po erupcji Eyjafjallajökull wolontariusze przyjechali oczyścić pastwiska, kiedy zaś ewakuowano Grindavík, wiele osób oferowało schronienie uchodźcom z miasta.
Przez wieki Islandczycy nauczyli się nie tylko żyć z wulkanami, ale także wykorzystywać ich obecność – stąd mamy tyle związanych z nimi atrakcji i tyle sposobów wykorzystywania geotermalnej energii. Jedno natomiast jest pewne – Islandczycy wulkany szanują.
Zważywszy na to, jak wiele erupcji miało miejsce od czasów zasiedlenia wyspy, może dziwić fakt, że tak rzadko występują one w lokalnych wierzeniach, a jeśli już to bardzo niejednoznacznie. Większość badaczy literatury zgadza się jednak co do tego, że koniec świata według mitologii nordyckiej, czyli Ragnarok, to opis potężnej erupcji.
Ostateczną bitwę między siłami dobra i zła, miały poprzedzić trzy lata straszliwej zimy, która zniszczy wszystkie uprawy i doprowadzi do klęski głodu. Dwa wilki połkną słońce i księżyc, gwiazdy znikną, a świat pogrąży się w mroku. Drzewo świata Yggdrasil zacznie drżeć, co spowoduje serię trzęsień ziemi, które sprawią, że góry się rozpadną, drzewa przewrócą, a wszelkie okowy pękną. Do ostatecznej bitwy naprzeciw bogów staną olbrzymy i rozmaite potwory, m.in. wilk Fenrir, z którego nozdrzy i oczu wydobywać się będzie się ogień, a także wąż Jörmungandr wymiotujący trucizną, która skazi powietrze i wodę. Niebo rozedrze się w połowie, a z powstałej w ten sposób szczeliny wydostaną się olbrzymy ognia. Na ich czele pojawi się Surtr dzierżący miecz jaśniejszy niż słońce, przed nim i za nim zaś będzie płonął ogień. Ostatecznie, kiedy bogowie i olbrzymy pozabijają się nawzajem, Surtr rozsieje ogień na ziemi i cały świat spłonie.
Islandczycy znaleźli wiele sposobów wykorzystania swoich licznych geotermalnych źródeł. Na wyspie jest sześć elektrowni geotermalnych – w największej z nich, czyli Hellisheiði, produkowane są 303 MW energii elektrycznej i 200 MW energii cieplnej. Nadwyżki ciepła używa się natomiast zimą do roztapiania śniegu i lodu na chodnikach i parkingach w rejonie stołecznym.
Innym sposobem wykorzystania geotermalnej energii jest ogrzewanie szklarni. Klimat na wyspie nie sprzyja rolnictwu, więc w naturalnych warunkach mało która roślina jest tu w stanie zaowocować. Dzięki ogrzewanym geotermią szklarniom na wyspie można natomiast uprawiać między innymi pomidory, truskawki, a nawet banany (te wyłącznie eksperymentalnie, a nie komercyjnie).
Energię geotermalną wykorzystuje się także na przykład do przyspieszenia wzrostu ryb i drzew, a także… do pieczenia chleba. Ciasto na chleb wystarczy wlać do pojemnika i wstawić do gorącej dziury w ziemi i po kilku godzinach możemy się cieszyć przepysznym „wulkanicznym” chlebem.
Jeśli interesują Cię wulkany oraz to, jak w praktyce wygląda życie w ich cieniu, zapraszam Cię do lektury mojej książki „Życie pod wulkanami. Ogniste serce Islandii”. Opisuję w niej najtragiczniejsze w skutkach erupcje. Zagłębiam się w dawne wierzenia, literaturę i folklor. Rozmawiam z geologami, ratownikami, przedstawicielami branży turystycznej, a także tymi, którzy stracili domy w wyniku aktywności wulkanicznej. Wyjaśniam, co się wydarzyło na półwyspie Reykjanes od marca 2021 r. Odkrywam, jaki stosunek do wulkanów mają Islandczycy i imigranci, a także jakie jeszcze korzyści czerpią mieszkańcy z życia „na magmie”.
Zainspirowały Cię opowieści o Eyjafjallajökull, którego erupcja w 2010 roku zatrzymała ruch lotniczy nad Europą? A może chciałbyś zobaczyć najświeższą lawę na półwyspie Reykjanes, gdzie od 2021 roku miało miejsce aż jedenaście erupcji? Z wycieczkami Rainbow możesz doświadczyć geologicznych cudów Islandii na własne oczy i stanąć twarzą w twarz z wulkaniczną potęgą, która kształtuje tę wyjątkową wyspę.
Podczas wycieczek objazdowych po Islandii zobaczysz nie tylko spektakularne pola lawowe Eldhraun, powstałe po dramatycznej erupcji Lakagigar, ale również przejdziesz przez lawowe labirynty Dimmuborgir i zobaczysz gorące błota niedaleko wulkanu Krafla. Przewodnicy Rainbow pokażą Ci potężną Heklę – „bramę do piekieł”, jak nazywano ją w średniowieczu, i opowiedzą o ewolucji aktywności wulkanicznej na wyspie.
Z Rainbow bezpiecznie odkryjesz surowe, wulkaniczne krajobrazy i zrozumiesz, jak geologiczne położenie Islandii na styku płyt tektonicznych i nad plamą gorąca wpływa na jej wyjątkowy charakter. Przekonasz się, jak Islandczycy nauczyli się żyć w harmonii z wulkanami i wykorzystywać energię geotermalną w codziennym życiu – od ogrzewania domów po uprawę warzyw w szklarniach.
Zarezerwuj wycieczkę do Islandii jeszcze dziś i odkryj tętniące ogniste serce krainy lodu i ognia!
Zobacz inne o: