Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wyjazd do Serbii zostawił u mnie niezapomniane wrażenia. Dzięki świetnej opiece pilota, kierowców i lokalnych przewodników wycieczka do Serbii była przeżyciem niezapomnianym i pełnym spełnionych oczekiwań. Kierunek wybrałam pod impulsu, ale nie żałuje ani chwili. Oprócz atrakcji które zostały przedstawione w programie Serbia przywitała nas swoim ciepłem, otwartością i gościnnością. Ludzie spotkani tam okazali się mili i serdeczni.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
W świadomości przeciętnego turysty Serbia jawi się często jako dziki, zamknięty w sobie kraj, który zazwyczaj jest pomijany w katalogach biur podróży. Chcemy go jak najszybciej opuścić w drodze na nasze wymarzone wakacje w Grecji czy na Złotych Piaskach. Na próżno szukać tu gorących plaż, romantycznych uliczek lub modnych sklepów, w których tłumy walą drzwiami i oknami. W mediach Serbia nadal jest przedstawiana jako państwo biedne, skorumpowane i wrogo nastawione do świata. To również kraj, o którym wiemy mało. Zbyt mało… Dlatego też postanowiłem odwiedzić ten cieszący się złą sławą zakątek Bałkanów. Miałem nadzieję, że choć w niewielkim stopniu zdradzi mi on swoje sekrety. Moja serbska przygoda rozpoczęła się w Belgradzie. Wprawdzie zatrzymaliśmy się wcześniej w Suboticy i Nowym Sadzie, jednak miejsca, które tam zwiedzaliśmy, wydają się być częścią zupełnie innego świata. Prawdziwa Serbia zaczyna się dopiero w Białym Mieście. Belgrad jest nierzeczywisty. Kiedy tam dotarliśmy, w powietrzu unosił się spalinowy upał. Na oceanie kipiącej życiem zabudowy odkryłem pojedyncze wyspy martwych ruin. Rdzewiejąca stal i pokruszony żelbeton – wykwity chirurgicznych nalotów. Widać, jak bomby piętro po piętrze odsłaniały anatomię budynków. Zostawili to sobie na pamiątkę – żeby wszyscy patrzyli. Kilka ulic dalej są ambasady – żeby mieli wyrzuty sumienia. Belgrad jest nierzeczywisty. W starej osmańskiej twierdzy, w Kalemegdanie, urządzili sobie park jurajski – plastikowe pterodaktyle, ryczące tyranozaury i triceratopsy. Nad miastem góruje Cerkiew Św. Sawy (bizantyjskie Tadź Mahal) oraz marmurowy Zwycięzca w stroju topless. Niedaleko serbskiej stolicy znajduje się Smederevo. W tym podupadłym, industrialnym mieście oglądaliśmy inną, równie okazałą naddunajską fortecę. Ze szczytu zwalistych wież roztacza się wspaniała panorama. Składają się na nią obszerne dziedzińce, modry Dunaj, kamienne mury i pobliski kombinat hutniczy. Po chwili przenieśliśmy się w czasie i przestrzeni do mistycznej krainy rzymskich imperatorów i legendarnego króla Decebala. Wszyscy zachłysnęliśmy się widokiem Żelaznych Wrót, gdzie monumentalne masywy Karpat i Gór Wschodnioserbskich niczym Słupy Heraklesa rozdzielone są tylko wąskim przesmykiem wody. Tu i ówdzie snuły się leniwie zardzewiałe barki obładowane stertami złomu i starego żelastwa. W pałacu cesarza Galeriusza podziwialiśmy ogrzewanie podłogowe zaprojektowane przez starożytnych Rzymian. Po drodze mijaliśmy współczesne domy z czerwonej cegły, które zaczęły się rozpadać, zanim je ukończono. Kierując się na południowy zachód dotarliśmy do okręgu Raszka – terenu zamieszkanego przez serbskich muzułmanów. Ten przytulony do Czarnogóry i Kosowa tajemniczy region słynie z krystalicznie czystego powietrza, wyrobu wyśmienitych serów, tureckich słodyczy oraz przemytu narkotyków. Jego najpiękniejszym zakątkiem jest zielony płaskowyż Sjenica, zwany serbską Syberią. Panuje tu sielankowy nastrój ciszy i błogiego spokoju, tylko sporadycznie przerywany nawoływaniem muezina do modlitwy. Spotkaliśmy się tutaj z niezwykłą gościnnością i serdecznością miejscowych górali, którzy zawieźli nas pradawnymi furgonetkami do królestwa sępa białogłowego. Majestatyczne ptaszyska opuszczały swoje skalne gniazda i zataczały koła nad naszymi głowami w poszukiwaniu padliny. Była to dla mnie niezapomniana przygoda. Przejeżdżając przez wieś Kremna usłyszałem o Mitarze Tarabiciu – niepiśmiennym chłopie, który stał się ludowym prorokiem. Następnym etapem naszej podróży było serbsko-bośniackie pogranicze. Znaleźliśmy się w samym epicentrum bałkańskiego tygla. Oglądaliśmy tutaj miejsca związane z twórczością noblisty Ivo Andricia i ekscentrycznego reżysera Emira Kustoricy. W magicznej scenerii gór Wyszehradu stanęliśmy na słynnym kamiennym moście, który przeglądał się w lazurowych wodach rzeki Driny. Według miejscowej legendy w jego przęsłach zamurowano bliźnięta. Nieopodal znajduje się Andrićgrad – urzekające miasteczko poświęcone słynnemu pisarzowi, stanowiące syntezę Bizancjum, Orientu, folkloru i pseudo-renesansu. Natrafiliśmy tam na ślub, w trakcie którego strzelano z pistoletów na cześć młodej pary. Mimo usilnych nalegań gospodarzy nie mogliśmy zostać na weselu - musieliśmy ruszać dalej. Podczas niesamowitej przejażdżki Szargańską Ósemką zwróciłem uwagę na tekturowego trabanta na kolejowym podwoziu. Inny egzemplarz wschodnioniemieckiej mydelniczki znajduje się w Drvengradzie – tym razem w wersji Rolls-Royce. W wiosce Kustoricy można również spotkać Jurija Gagarina, Diego Maradonę i Che Guevarę. W drodze do Sarajewa zachwycałem się epickimi krajobrazami, które wyglądały tak, jakby ukształtowała je tylko geologia. Jednocześnie obawiałem się, że ta cudowna warstwa może kiedyś pęknąć i ujawnić wszystko to, co świadczyło o pokonaniu jednych przez drugich. Bośniacka stolica nie bez powodu zwana jest Jerozolimą Europy – to miejsce, gzie spotyka się Wschód z Zachodem. Widoczne są tu wpływy habsburskie, muzułmańskie i socrealistyczne. Jeszcze niedawno miasto było miejscem pokojowej i szczęśliwej koegzystencji kilku narodów, by następnie stać się ich zbiorowym grobem. Największe wrażenie wywarła na mnie Bascarsija – tętniąca życiem orientalna część Sarajewa. Mogłem się tu napić słynnej kawy po turecku, kupić wyroby rękodzielnictwa, czy też obserwować krzątaninę w małych warsztatach rzemieślniczych. W tym labiryncie wąskich i krętych uliczek przechadzał się kiedyś Gavrilo Princip – niepozorny gruźlik, który postanowił rozpocząć pierwszą wojnę światową. Naszą bałkańską wyprawę zakończyliśmy w miejscowości Jajce. Znajduje się tam średniowieczna bośniacka forteca oraz przepiękny wodospad, przed którym tłoczą się turyści, aby zrobić sobie selfie. Moje zainteresowanie wzbudziło jeszcze coś innego – szary, prostokątny budynek, w którym odbyło się drugie posiedzenie Rady Antyfaszystowskiego Wyzwolenia Narodowego Jugosławii. To właśnie tutaj Josip Broz i jego towarzysze zdecydowali w 1943 roku o proklamowaniu socjalistycznego raju, który później stał się obiektem zazdrości pozostałych demoludów. Obecnie znajduje się tutaj muzeum upamiętniające to wiekopomne wydarzenie. Miejsce to jest również celem licznie przybywających pielgrzymek Jugonostalgików. W środku dało się wyczuć surową powagę komunistycznego nabożeństwa. Przed ołtarzem głównym ustawiono spiżowe popiersie Marszałka, który dumnie spogląda na swych wiernych. Na ścianach widnieją ikony Karola Marksa i Józefa Stalina – apostołów światowej rewolucji. Zimne wnętrze rozgrzewają do czerwoności ekstatyczne okrzyki: ,,Smrt Fašizmu! Sloboda Narodu! Zivio Drug Tito!” Amen. Nie sposób jest opisać w kilku zdaniach wszystkiego tego, co mają do pokazania ziemie wciśnięte między Sawę, Dunaj i Góry Dynarskie. Skrywają one jeszcze wiele tajemnic, które czekają na odkrycie. Niektóre z nich z pewnością urzekną swoim fantastycznym pięknem, inne pobudzą wyobraźnię a jeszcze inne skłonią do snucia przemyśleń nad kondycją współczesnego człowieka. Wycieczka ,,Witajcie w Serbii” stanowiła dla mnie doskonały wstęp do samodzielnej eksploracji tego rzadko odwiedzanego terenu, który moim zdaniem jest dużo bardziej fascynujący i zaskakujący niż przeludnione descynacje masowej turystyki. Dała mi również świetną okazję, aby zapoznać się z życiem i mentalnością mieszkańców tych stron, od których można się wiele nauczyć. Mogę ją polecić tym, którzy nie tylko lubią poznawać miejsca nieoczywiste, ale również pragną przekonać się, że można żyć szczęśliwie w świecie wolnym od technokratycznej dyktatury social mediów, smartphonów i bezdusznych korporacji. Myślę, że warto odwiedzić Serbię właśnie teraz, kiedy jest tu bezpiecznie i kiedy kraj ten nie uległ jeszcze paranoi wszechświatowego postępu. Należy bowiem pamiętać o tym, że na Bałkanach wszystko jest prowizoryczne i może się w jednej chwili wywrócić do góry nogami. Bo nawet jeśli nie kolejna secesja, kolejny podział, kolejna wolność i niepodległość, to po prostu czas i obłęd zmian mogą podłożyć tu bombę i wysadzić w powietrze tą kruchą rzeczywistość.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Objechaliśmy z żoną całe Bałkany i jakby do kolekcji została nam tylko Serbia. Zdecydowaliśmy się na taką wycieczkę i jesteśmy mile zaskoczeni.Pani pilot- super. Zasób wiadomości niewiarygodnie wysoki. Sprawy organizacyjne na piątkę. Bardzo dużo nieznanych miejsc, gdzie własnym samochodem nigdy by się nie było.Kierowcy pierwsza klasa. To co czynili w czasie jazdy, można tylko pozazdrościć takich umiejętności.Gościnność serbska, hotele, jedzenie- wszystko na plus. Jesteśmy pod wrażeniem
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Polecamy, piękne widoki, ciekawe miejsca, rejs po Dunaju i miejscowość Jajce
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super wycieczka polecam w 100%. Wsoniały pilot Łukasz z pasją i ogromną wiedzą.Minus tej wycieczki pierwszy nocleg w Serbii zamiast na Węgrzech do którego dotarliśmy na czwartą rano.Za krótki pobyt na młynkach .
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wspaniała wycieczka pod przewodnictwem P. Izy W. znakomitej pilotki, z dużą wiedzą i zdolnościami organizacyjnymi. Startowliśmy z Wrocławia 27.6.2015 o 6.30.Dojechaliśmy do Woszczyc gdzie można zjeść śniadanie- spory wybór dań, kawa, herbata etc...Ok 11.00 przesiadka do właściwego autobusu i przejazd przez Słowację, tu był postój można było coś zjeść( zupa ok 1,3 Euro, piwo 1,5 Euro), do Budapesztu dotarliśmy ok.18.00. I zaczęło się zwiedzanie pięknego miasta z polskojęzyczną pilotką. Było jeszcze trochę słońca i zdjęcia udało się zrobić. Przejazd do hotelu i nocleg. Następnego dnia wyjazd o 8.00 do Serbii. Niestety na granicy było kilkanaście autobusów i postój trwał ok dwóch godzin, można było wyjść z autokaru i poleżeć na trawie. ok 12.30 dotarliśmy do Suboticy.Zwiedzaliśmy ratusz i ogladaliśmy miasto z wieży ratuszowej. Widoki wspaniałe. Kolejny dzień- zwiedzaliśmy twierdzę w Smederewie. Następnie odwiedziliśmy miejsce gdzie zginął Zawisza Czarny. We wiosce artysty Kapetan Misin Breg witano nas chlebem i solą i zaproszono na degustację serbskich przysmaków. Trzeba wszystkiego spróbować dodatkowo płatne wino i soki 100 dinarów. Wymieniliśmy 60 euro na dwie osoby, nie kupowaliśmy wiele. Przeważnie były przerwy w trakcie zwiedzania na kawę lub co nieco. Warto spróbować regionalnych potraw np. Pleskawica 250 dinarów w restauracji czy papryka nadziewana 520 din. W budkach na wynos są tańsze ok 150din.W ogóle w trakcie wycieczki jest wiele degustacji zarówno przysmaków jak i alkoholi rakiji i win. Niektóre rakije są kiepskie ale są też lepszej jakości ceny za litr ok. 5 Euro.Zanim się kupi należy spróbować. Przez przypadek trafiliśmy na bardzo dobre wino lepsze niż w zaplanowanej i odwiedzonej przez grupę piwniczce we wsi Rajaczka. Do dziś je pijemy. Ważnym jest kupując piwo w Serbii i Bośnii mieć butelkę na wymianę -inaczej można się spotkać z odmową sprzedaży piwa butelkowego. Puszki można kupować bez problemu. Piwo w Bośni w marketach to koszt 1 euro w restauracjach 1,5 Euro. W Bośni piwo 0,5l w sklepie 1KM. Tu wymieniliśmy 15 Euro na zakupy piwa i kawy wystarczyło (W Bośni I Hercegowinie można wszędzie płacić w euro ). W większych sklepach na Bałkanach można płacić kartą. Piekne krajobrazy i wycieczka stateczkiem w Kanionie UVAC. Niezapomniane wrazenia kiedy nadlatują sępy białogłowe. Podobne wrażenia z przejażdżki kolejką wąskotorową w Mokrej Gorze. Mało tego sam hotel na stacji kolejowej przypomina czasy kolei warszawsko- wiedeńskiej. Pachniały lipy, cisza, w dali stara parowa ciuchcia uruchomiana na specjalne życzenie. W Drevengradzie, drewnianym miasteczku wybudowanym przez Emira Kusturicę można spotkać ciekawe eksponaty filmowe. My mieliśmy zadanie odnalezienia kota. Trudne to było zadanie ale się udało. Na koniec poprosiliśmy o dodatkowo płatną wycieczkę ( 10Euro ) i zwiedziliśmy Sarajevo- też polecam. Cała wycieczka nie jest zbyt forsowna, przeszedłem ją w sandałkach. Piwo dla mnie najlepsze to LAV z goryczką JELEN bardziej słodkie. Zajeczarskie dla mnie nie bardzo ale innym smakowało. Najlepszym piwem na Bałkanach jest piwo SKOPSKO ale tylko w Macedonii można je skonsumować. Ceny nie są wygórowane nie kupowaliśmy pamiątek, wiele osób kupuje plakietki z magnesami na lodówki- tych jest mnóstwo. Warto korzystać z posiłków w restauracjach i pamiętać , że chleb podawany do potraw jest dodatkowo płatny ok 50 din. W jaskini dobrze mieć coś cieplejszego i solidniejsze buty aby noga pewnie trzymała się w kostce. Bardzo polecamy tę wycieczkę. Kierowcy też znakomici pewnie pokonywali nieraz trudne górskie serpentyny oraz zawsze pomagali przy załadunku i rozładunku walizek. Wyjazdy najczęściej były o godz. 8.00 śniadania od 7.00 więkoszość śniadań to szwedzkie stoły a obiadokolacje serwowane czasem dosyć późno ale ciepłe i smaczne.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Bardzo interesująca impreza dla osób, które nie nastawiają się na zwiedzanie kolejnych miast, lecz preferują wycieczki krajoznawcze. Duża ilość degustacji pozwoli zapoznać się i skosztować lokalnych wyrobów. Pilot, pani Barbara Łężniak jest osobą kompetentną. Sprawdza się jako organizator oraz jako przewodnik po tym terenie. Tak się złożyło, że na tej imprezie było aż 3 pilotów co dodatkowo uatrakcyjniło wyjazd. Zachęcam do wyjazdu wszystkich, którzy chcą uciec od zgiełku miast i szukają relaksu na łonie natury.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Serbia do której chce się wracać. Niesamowity kraj pełen kontrastów, ziemia i ludzie żyjący własnym życiem.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zajímavý zájezd krásnou přírodou s památkami,degustacemi jídla,vína. Poděkování patří paní průvodkyni Božence a také řidičům za klidnou a bezpečnou jízdu. Manželé Horákovi.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ciekawe miejsca, ciekawi ludzie, ciekawie spędzony czas. Sczerze polecam!!!