USA to jedna z najchętniej wybieranych turystycznych destynacji. To ogromny i zróżnicowany kraj pełen kontrastów. To tutaj bowiem zanotowano najwyższą temperaturę na świecie – w Dolinie Śmierci w 1913 roku termometr wskazał aż 56,7 stopni Celsjusza, a także jedną z najniższych – w 1971 roku na Alasce temperatura spadła do, bagatela, minus 80 stopni. W Dolinie Śmierci znajduje się też najniżej położony punkt w USA, depresja -86 m n.p.m, a na Alasce – punkt położony najwyżej – szczyt góry Denali, nazywany też McKinley, 6190 m n.p.m.
Alaska ma zresztą dość mocno nietypowego sąsiada, bo to właśnie tam Rosję i USA dzieli zaledwie… kilka kilometrów i jeden dzień. Jak to możliwe? Częścią Alaski jest bowiem położona w Cieśninie Beringa wyspa Mała Diomeda, która oddalona jest od swojej rosyjskiej odpowiedniczki – bliźniaczej wyspy, Wielkiej Diomedy, o zaledwie 3,7 km. Niedaleko, ale jako że między wyspami przebiega międzynarodowa linia zmiany daty, to dzieli je aż 21 godzin różnicy czasu!
Alaska jest nie tylko najbardziej na zachód wysuniętym, ale również największym stanem USA – jest ona 6 razy większa od Polski! Najmniejszym zaś stanem jest położony na wschodzie Rhode Island, którego powierzchnia jest... 3 razy mniejsza niż powierzchnia województwa opolskiego, najmniejszego polskiego województwa! Co ciekawe, położone w Teksasie rancho King Ranch jest od niego większe!
Terytoria kraju sięgają jednak daleko dalej, poza Amerykę Północną. Do USA należy bowiem nie tylko 48 stanów kontynentalnych oraz Alaska i Hawaje, ale i 14 terytoriów zamorskich, z których część, jak chociażby Amerykańskie Wyspy Dziewicze, położona jest na Atlantyku, a część, jak Midway, Guam czy Samoa Amerykańskie – na Pacyfiku.
Co ciekawe, USA dzierżą także pieczę nad Portoryko, które oficjalnie nie jest niepodległym krajem, a terytorium stowarzyszonym ze Stanami Zjednoczonymi. Jego obywatele są uznawani za obywateli USA. Dopóki jednak mieszkają na wyspie, nie mają pełni praw obywatelskich i nie mogą głosować w amerykańskich wyborach, nie muszą też za to płacić podatków.
Kilka razy odbyło się tam referendum, w którym mieszkańcy mieli odpowiedzieć na trzy pytania: czy chcesz włączenia Portoryko do USA, czy chcesz utrzymania status quo, czy chcesz pełnej niepodległości kraju. Większość Portorykańczyków opowiedziała się za... włączeniem do USA jako 51-szy stan. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy jednak do amerykańskiego Kongresu, który raczej nie kwapi się do rozwiązania tej kwestii.
Powszechnie wiadomo, że wyobrażenie pędzącego po preriach na koniu Indianina z pióropuszem na głowie jest tylko mitem, bo konie zostały tu sprawdzone dopiero przez Europejczyków, a i nie każdy Indianin pióropusz nosił.
Ciekawym jest jednak fakt, że plemion indiańskich jest tu około 500, a rezerwaty, które zamieszkują rządzą się własnymi prawami. Indianie mają tam swoją własną policję, sądy, system szkolnictwa, mogą także ustanawiać – lub nie – swoje własne podatki, wydawać własne, akceptowane na wielu granicach, także europejskich, paszporty i przede wszystkim mogą stawiać swoje kasyna – i co najważniejsze, czerpać z nich nieopodatkowany dochód.
Indiańskie kasyna, niczym nie różniące się od tych w Las Vegas, to dla wielu plemion podstawowe źródło zarobku! Nie dla wszystkich jednak – plemię Seminoli z Florydy wykupiło sobie bowiem… całe przedsiębiorstwo Hard Rock Cafe! Popijając kawę w tej popularnej sieciówce pamiętaj więc na czyje terytorium wkroczyłeś:)
To może Cię zainteresować:
Top 10 najciekawszych atrakcji Las Vegas
Las Vegas – czym zaskoczy Cię Miasto Grzechu?
Kolejnymi ludźmi, którzy zasiedlili Amerykę byli natomiast… Wikingowie. Około 1000. roku, wiedzeni podaniami zniesionych niegdyś przez sztorm wikińskich marynarzy opowiadających o lądzie położonym na zachód od Grenlandii, Wikingowie wyruszyli do Ameryki. Wyprawie dowodził Leif Ericsson, a o jego poczynaniach wiemy z islandzkich sag.
Wiadomo, że Wikingowie założyli w Ameryce kilka kolonii, z których jedna, położona w Kanadzie L’Anse aux Meadows została nawet wpisana na listę UNESCO, że wdawali się w potyczki ze Skraelingami, czyli Indianami i że przypływali tam jeszcze w poszukiwaniu drewna okresowo aż do około 1400 roku, a więc na niecałe 100 lat przed Kolumbem.
Pomnik Leifa Ericssona, prawowitego odkrywcy Ameryki, znajduje się nawet przed Kapitolem w Minneapolis – stolicy Minnesoty, stanu, w którym jest największa populacja Skandynawów w USA, a coraz częściej i w innych amerykańskich miastach 9 października świętuje się dzień prawowitego odkrywcy Ameryki, Leifa Ericssona.
Po Wikingach do Nowego Świata zawitali inni Europejczycy, wraz z nimi nowe prawo, a następnie rewolucja amerykańska. Po wywalczeniu niepodległości Amerykanie postanowili zbudować nową stolicę, miasto Waszyngton, która, co ciekawe, nie znajduje się na terytorium żadnego stanu, a w specjalnie wydzielonym Dystrykcie Kolumbia.
Przez tak specyficzne położenie, mieszkańcy stolicy nie mają swoich reprezentantów w Kongresie, a jeszcze do lat 60-tych XX wieku nie mogli nawet… głosować na kandydatów walczących o urząd prezydenta! Prezydenta, który przecież mieszka u nich w mieście.
Waszyngton nadal pozostaje miejscem wyjątkowym, nie ma tam bowiem wieżowców, a jedynie monumentalne gmachy, nawiązujące w swoim kształcie do wielkich budowli starożytności. Wszystko po to, by podkreślić znaczenie cywilizacji amerykańskiej, jako kolejnej – po egipskiej, greckiej i rzymskiej – wielkiej cywilizacji świata.
Zasada jest taka, że żaden budynek w mieście nie może przewyższyć wysmukłego, liczącego 169 m obelisku George'a Washingtona! Co ciekawe, sąsiadujące z nim Mauzoleum Lincolna, początkowo miało kształtem przypominać… egipską piramidę! Ostatecznie zdecydowano nadać mu bardziej grecki charakter.
13 założycielskich, "pierwotnych", kolonii symbolizuje ilość pasów na fladze USA. Za każdym razem, kiedy do Stanów Zjednoczonych włączany był z kolei jakiś stan dodawano też na fladze kolejną gwiazdkę. Zmian tych było aż 27, a ostatnia z gwiazd pojawiła się dopiero w 1959 roku, po włączeniu Hawajów, które stały się tym samym najmłodszym stanem USA. Obecnie na fladze reprezentowanych jest 50 stanów.
Być może w przyszłości, jeśli zgodnie z ich życzeniem los będzie dla mieszkańców Portoryko łaskawy, na fladze pojawi się i kolejna gwiazda.
Ze swojej flagi Amerykanie są zresztą bardzo dumni! W każdej szkole uczniowie recytują tu The Pledge of Allegiance, czyli ślubowanie wierności fladze, a według statystyk aż 63% Amerykanów ma w domu własną banderę. Tuż przed każdymi świętami państwowymi sklepy zalewane są falami upominków z wizerunkiem gwieździstego sztandaru i symbolami Ameryki – można tu kupić nawet kolczyki-flagi! Najważniejszym świętem jest oczywiście 4 lipca, Dzień Niepodległości, upamiętniające uchwalenie 4 lipca 1776 roku Deklaracji Niepodległości (było to podkreślenie uzyskania niezależności od Wielkiej Brytanii).
Data ta jest zresztą symboliczna także ze względu na to, iż jest to najpopularniejsza data… śmierci prezydentów Stanów Zjednoczonych. Aż trzech z nich – James Monroe, John Adams i Thomas Jefferson – zakończyło wówczas swój żywot, a kolejny, Zachary Taylor, dokładnie wtedy zachorował na cholerę… i zmarł 5 dni później.
Ameryka to kraj imigrantów. Tu każdy jest "skądś". Co ciekawe, większość białej ludności USA wywodzi swoje pochodzenie wcale nie z Wielkiej Brytanii, jak wskazywałby język tego kraju, ale z… Niemiec. To nasi zachodni sąsiedzi dali Ameryce jej najpopularniejsze potrawy, czyli hamburgery – jak sama nazwa wskazuje, pochodzące z Hamburga, a także hot dogi, oryginalne nazywane Dachshund – jamnik. Aż do II wojny światowej w wielu miejscach w USA mówiło się po niemiecku!
Mimo że w filmach współcześni Amerykanie przedstawiani są zazwyczaj jako supernowoczesne osoby, to należą oni do wyjątkowo religijnych narodów (większość mieszkańców kraju uważa się za wierzących). Według statystyk, aż 44% Amerykanów jest przekonanych, że otrzymało jakąś misję od Boga, 40%, że Bóg stworzył ziemię w 7 dni i to w takim kształcie, w jakim jest obecnie, nie było więc wg nich ewolucji gatunków, a 20% twierdzi, że na co dzień słyszy głos Boga.
Do tej grupy zaliczają się z pewnością Amisze – niemieckojęzyczna grupa religijna, znana z tego, że wiernie podąża za nakazami z Biblii. Zamknięta społeczność odrzuca wszelkie nowoczesne technologie, a co za tym idzie, nie używa elektryczności, komputerów, internetu, samochodów i wszelkich zdobyczy cywilizacji… z wyjątkiem “wagarów”, czyli Rumspringa.
Każdy pensylwański amisz wraz z ukończeniem 16-ego roku życia, ma bowiem prawo do zasmakowania zazwyczaj kilkumiesięcznego życia poza społecznością, a więc spróbowania alkoholu, narkotyków i pozamałżeńskich związków… Co ciekawe – ich społeczność nie ma w zwyczaju ich potem z tego rozliczać, w myśl zasady, że „co wydarzyło się na Rumspringa, zostaje na Rumspringa” :)
Amerykanie są zróżnicowani tak, jak zróżnicowany jest ich olbrzymi kraj. Łączy ich jedno – uśmiech, otwartość i bezpośredniość.. oraz kilka ciekawych zwyczajów. Inaczej używają sztućców – w USA przed zjedzeniem steka najlepiej należy go pokroić, nie kroi się na bieżąco, bo jest to uważane za niegrzeczne; na stacji benzynowej płatność za benzynę jest z góry – żeby sprzedawca uruchomił dystrybutor, najpierw należy zapłacić, a przynajmniej okazać swoją kartę kredytową; lód dodawany do napojów zajmuje 3/4 szklanki; ceny nie uwzględniają podatku, a do rachunku w restauracji koniecznie trzeba doliczyć tip, czyli napiwek, który zazwyczaj wynosi 10 do 20 % wartości zamówienia. Takie ciekawe zwyczaje można by wymieniać godzinami!
Podobnie jak zwyczaje, tak i amerykańskie szkoły mogą się różnić w poszczególnych stanach.
W niektórych stanach przestępstwem jest wysyłanie dziecko do innej szkoły, niż ta, w rejonie której uczeń mieszka. Szkoły są bowiem finansowe w dużej mierze z lokalnych budżetów, przez co jeśli się płaci lokalne podatki, można korzystać z lokalnego szkolnictwa. Im bogatsza okolica i im więcej podatków rodzice płacą, na tym więcej szkoła może sobie pozwolić, więc i wyższy poziom nauczania. Jeśli rodzice chcą dziecku zmienić placówkę, muszą się więc przeprowadzić – albo płacić za prywatną edukację.
Co ciekawe, w niektórych szkołach prowadzone są niezwykle zajęcia, tzw. baby project. Polega to na tym, że uczniowie dostają na około 24 godziny… “żywą” lalkę. Lalka ta jest wiernym symulatorem niemowlęcia, którym nastolatki muszą się zajmować – zmieniać jej pieluchę, karmić ją, wstawać do niej w nocy. Podobno po wprowadzeniu tej innowacyjnej metody dość mocno spadła liczba nastoletnich ciąż.
W znanych z filmów school busach uczniowie są usadzani według wieku – z przodu siedzą młodsi, z tyłu starsi. Stojącego na poboczu drogi school busa nie można wyprzedzać! Trzeba poczekać, aż uczniowie z niego wyjdą i bezpiecznie przekroczą ulicę. Licealiści najczęściej już sami odwożą się do szkoły – wielu z nich ma bowiem własny samochód, bo prawo jazdy w USA robi się jak najwcześniej. W Ameryce nie ma zwyczaju chodzenia na piechotę.
Mimo że stereotypowemu mieszkańcowi USA ze sportem nie po drodze (według różnych danych, nawet 73% dorosłych mieszkańców cierpi na nadwagę lub otyłość), to prawda jest taka, że Amerykanie uwielbiają sport… oglądać. Sportowcy w tym kraju urastają do rangi prawdziwych bohaterów, a wielu nastolatków stara się o sportowe stypendia, by móc w ich ramach za darmo studiować, gdyż edukacja wyższa w USA jest pełnopłatna i na ogół bardzo droga.
Najpopularniejszą dyscypliną sportową jest oczywiście baseball. Na mecze przychodzą często całe wielopokoleniowe rodziny, a w czasie rozgrywek zdarzają się zaręczyny. Równie popularna jest koszykówka. Co ciekawe, początkowo koszt nie miał dziury, a sędzia żeby wydobyć piłkę musiał się wspinać po drabinie.
Najważniejszym wydarzeniem sportowym w kalendarzu Amerykanów jest jednak Super Bowl, czyli finałowy mecz o mistrzostwo w, znacznie różniącym się od europejskiego, futbolu amerykańskim. Mecz nadawany jest w telewizji, puchar zaprojektowany został przez luksusową markę Tiffany, a towarzyszące mu koncerty znanych gwiazd są wielkim wydarzeniem kulturalnym. W trakcie tzw. half-time, czyli przerwy, zaśpiewały dotychczas takie sławy, jak chociażby Michael Jackson, U2, Madonna, Beyonce czy Lady Gaga. Co ciekawe, pierwsze Super Bowl było zarazem jedynym, na który wejściówki nie wyprzedały się w całości. Obecnie trzeba je rezerwować dużo wcześniej!
O kuchni amerykańskiej i jej dziwactwach krążą już wręcz legendy. Rzeczywiście, kraj ten słynie z niespotykanych nigdzie indziej potraw i kombinacji smaków, a także chociażby z podawania na śniadanie… smażonych ziemniaków, zwanych hash browns.
Można tu więc spróbować: jajecznicy z jajek w proszku, sera żółtego w sprayu, smażonych na głębokim oleju kulek masła w panierce i w podobny sposób przyrządzanych parówek w słodkim, jagodowym cieście, chipsów o smaku białej czekolady albo oranżady o smaku… smażonego boczku. Jest też bekon o smaku ciasta jabłkowego i pierogi o smaku pizzy.
Ponieważ Amerykanie dużo pracują i nie mają za wiele czasu na gotowanie, w marketach można kupić ugotowane na twardo jajka, usmażony boczek, obrane pomarańcze czy posiekaną cebulę, a nawet przygotowane już gotowe do pieczenia ciasto na ciasteczka – wystarczy włożyć do piekarnika i gotowe. Dostępne są tu również unikalne i limitowane wersje popularnych i w Europie produktów: złote ciasteczka oreo, wanilinowa lub wiśniowa coca cola, płatki śniadaniowe Cheerios o smaku masła orzechowego czy Lays’y o smaku limonki.
Styl życia w USA sprawia, że ludzie często jedzą szybko i "w biegu", nierzadko w samochodach, stojąc w korkach. Trzeba też pamiętać, że tutejsze porcje są takie, jak sam ten olbrzymi kraj – ogromne!
Dowiedz się więcej:
Kuchnia amerykańska. Wybierz się w kulinarną podróż po Stanach
Największe miasto USA to równocześnie pełna ciekawostek miejska dżungla. Co ciekawe, stolica stanu Nowy Jork jest niewielkie miasto Albany, jednak to Wielkie Jabłko wzbudza najwięcej zainteresowania.
Najbardziej znaną dzielnicą Nowego Jorku jest bez wątpienia Manhattan. Jego nazwa została zapożyczona od lokalnego plemienia Indian, według których “manna hata” oznaczało po prostu wyspę-wzgórze.
Samo miasto z kolei pierwotnie nazywało się Nowy Amsterdam, zostało bowiem założone przez Holendrów. Pierwszym budynkiem w Nowym Jorku był drewniany magazyn na cenne wówczas skóry bobrów, a granice ówczesnego miasta wyznaczał płot, zamieniony potem w palisadę i mur i stąd nazwa ulicy Murowej, czyli… Wall Street.
Manhattan z kolejną dzielnicą, Brooklynem, łączy Most Brookliński. Co ciekawe, kiedy został on oddany do użytku, ludzie obawiali się, że tak duża konstrukcja nie jest bezpieczna, więc by udowodnić im, że jest inaczej zorganizowano paradę, w czasie której przeszło przez most 21 słoni i 17 wielbłądów.
Na Mahnattanie także znajduje się niegdyś, do 1971 roku, najwyższy budynek świata – liczący 443 m słynny Empire State Building. Ciekawostką jest, że maszt na jego szczycie został założony, po to by… cumować tam sterowce. Niestety już pierwsza próba podejścia sterowca do masztu, ze względu na silne wiatry na takiej wysokości, spaliła na panewce i udało się go utrzymać tam zaledwie 3 minuty. Pomysłu szybko zaniechano, jednak iglica dalej zdobi ten słynny wieżowiec.
Oprócz wieżowców symbolem miasta jest także Statua Wolności (co ciekawe, przez lata trwał spór o to, czy wyspa Liberty, na której mieści się statua powinna podlegać jurysdykcji Nowego Jorku czy New Jersey). Ma ona bardzo charakterystyczną stopę, w której drugi palec, jest dłuższy niż palec duży. Jest to tzw. grecka stopa i jej kształt ma podkreślić, że demokracja amerykańska ma swoje korzenie w starożytnych Atenach.
Ciekawostką jest także to, że w Nowym Jorku znajduje się posąg polskiego władcy – Władysława Jagiełły. Został on stworzony przez Polonię amerykańską z myślą o Wystawie Światowej z 1939 roku, jednak na skutek wojennej zawieruchy ostatecznie ustawiono go w Central Parku.
Takich polskich akcentów oraz ciekawych faktów w tej legendarnej metropolii nie brakuje!
Przeczytaj także:
Największe atrakcje Nowego Jorku – Central Park, Broadway, Wall Street i inne miejsca, które musisz zobaczyć
Turystów przyjeżdżających do Ameryki niejednokrotnie zadziwiają jednak nie tyle ciekawostki historyczne, co tutejsze odległości i fakt, że chociażby przez samą Kalifornię można podróżować kilka dni. Co ważne, nie wszędzie będzie zasięg sieci komórkowej, czy internetu. Stan ten jest większy niż cała Polska! Mieszka w nim 40 mln osób, czyli więcej niż w naszym kraju, a nawet więcej niż w całej ogromnej Kanadzie! Samo hrabstwo Los Angeles zamieszkuje większa liczba osób niż… 40 innych stanów USA!
Gdyby Kalifornia była niepodległym państwem, stanowiłaby ona 5-tą gospodarkę na świecie. Mimo że największym miastem Kalifornii jest Los Angeles, to jego stolicą pozostaje mało znane, a niesłusznie, Sacramento.
Co ciekawe, Kalifornia to także stan, w którym znajduje się najwięcej tzw. ghosts towns, czyli opuszczonych miast. Są to przede wszystkim dawne, pogórnicze miejscowości położone w okolicach Sierra Nevada.
To tutaj także położona jest słynna Dolina Krzemowa. Zarówno w niej, jak i w Los Angeles, czy San Francisco, coraz bardziej popularne stają się taksówki bez kierowcy. Zamawia się je przez specjalną aplikację.
Oprócz nich wynaleziono tu także chociażby komputery, GPS czy smartfony, a przede wszystkim internet. Kalifornijskim wynalazkiem są również… chińskie ciasteczka z wróżbą, które powstały ponoć w Chinatown w San Francisco. To tu także zostało zrobione jedno z najsłynniejszych zdjęć świata – słynna tapeta Windows przedstawiające zieloną, pagórkowatą łąkę uwiecznia okolice doliny Napa.
Kalifornia to jednak nie tylko nowoczesne technologie i wynalazki, bo chociażby Los Angeles słynie z największej na świecie ilości muzeów w przeliczeniu na jednego mieszkańca i dużej ilości dzieł sztuki. Można zobaczyć tu na przykład piękną, wiernie odtworzoną willę ze zniszczonych wybuchem wulkanu Pompei, dzieła takich mistrzów jak Rubens, Van Gogh czy Rembrandt czy… makietę przestrzelonej głowy Kennedy’ego znajdującą się w położonym w Hollywood Muzeum Śmierci.
Z ciekawszych muzeów w USA – już poza Kalifornią – warto tu także zobaczyć m.in. Muzeum Musztardy, Ziemniaka, Drutu Kolczastego, Włosów czy nawet… Muzeum Mielonki w Puszce.
Kalifornia, podobnie jak całe USA, to też kraina cudów natury i wspaniałych parków narodowych. Liczba tego typu miejsc w USA wynosi aż 63! Można powiedzieć, że im dalej na zachód kraju, tym parków więcej.
Znajduje się tu najstarszy park na całym świecie – założony w 1872 roku majestatyczny Yellowstone. W Parku Narodowym Sekwoi w a Kalifornii rosną największe na świecie drzewa – General Sherman i General Grant. Gdyby pień pierwszego generała napełnić wodą, to wystarczyłoby jej na codzienną kąpiel w wannie przez… 27 lat! Gdyby z kolei to samo uczynić z pniem drugiego drzewa, wypełniając go benzyną, można by na niej okrążyć Ziemię… 350 razy!
Najwyższym drzewem na świecie jest natomiast Hyperion – mierzy on aż 115 metrów i rośnie w kalifornijskim Parku Narodowym Redwood.
W Parku Narodowym Mamooth Cave w Kentucky znajduje się z kolei najdłuższa jaskinia na świecie – liczy sobie ona, bagatela, 675 km!
Największym parkiem USA jest natomiast położony na Alasce Park Narodowy Wrangla-Świętego Eliasza, którego powierzchnia jest... większa niż powierzchnia Szwajcarii! Najmniejszy zaś park, Gateway National Park w Missouri, nie ma nawet 1 km2
Przed podróżą do amerykańskich parków narodowych warto pamiętać o jednym – żeby wejść do nich konieczne jest zakupienie biletu lub karnetu – płatność tylko i wyłącznie kartą! Nie ma możliwości opłat gotówką.
Przeczytaj także:
Tropem Indian i dzikiej natury - wybrane parki w USA
Planowanie wakacji na Florydzie – top 7 największych atrakcji, które warto zobaczyć podczas podróży
USA to więc najpiękniejsze parki narodowe, kosmopolityczne miasta, ciekawa historia, a do tego cała masa różnych ciekawostek. Warto tu chociażby wspomnieć o tzw. common law, czyli specyficznych prawach obowiązujących w danych miejscach. I tak, np. w San Francisco zabronione jest mycie samochodów używaną bielizną. W Kalifornii zakazane jest stawianie pułapek na myszy jeśli ktoś nie ma uprawnień myśliwskich. W Utah nie można rzucać śnieżkami. Z kolei w stanie Vermont kobieta musi uzyskać zgodę męża na noszenie sztucznej szczęki. W Luizjanie zakazane jest... zamawianie pizzy dla kogoś, kto o tym nie wie... Prawa te, podobnie, jak i amerykańskie ciekawostki można by wymieniać godzinami!
I co? Wciąż wydaje Ci się, że znasz Amerykę?
Autor: Katarzyna Przygodzka