Rozmowa z Tonym Kososkim, autorem książki “Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę” (Wydawnictwo Muza, 2016).

Tony Kososki przed rozpoczęciem wyprawy głowę miał nabitą stereotypami. Postrzegał Brazylię z jednej strony jako stolice piłki nożnej, samby i radosnego karnawału, a z drugiej kraj faveli i handlarzy narkotyków. Dopiero podróż pozwoliła mu rozprawić się z tymi obiegowymi opiniami. Okazało się, że favele nie są wcale oazą przestępców i wszelkiej patologii - wbrew temu, co próbują wmówić przeciętnemu Europejczykowi twórcy kina rozrywkowego. Kiedy Tony Kososki postanowił sprawdzić to na własnej skórze i okazało się, że "zła favela była zwykłym miejscem, gdzie żyją zwyczajni ludzie" - wspomina Kososki. To była największa bomba do rozbrojenia. Poza tym ten kraj zachwycił go gościnnością, piękną przyrodą i niezwykłymi miastami.

Pierwszy raz pojechał Pan do Brazylii jako wolontariusz na Mundialu. Skąd taki pomysł?

Brazylia była moim marzeniem od chwili kiedy wyjechałem na Erasmusa do Portugalii. Tam poznałem Brazylijczyków, a oni urzekli mnie swoim radosnym podejściem do życia. W międzyczasie nauczyłem się języka, zgłosiłem się jako kandydat na wolontariusza, pozytywnie przeszedłem selekcję i w 2014 roku spełniło się moje marzenie o wyjeździe do Brazylii.

Czy to prawda, że Brazylijczycy tak fanatycznie kochają piłkę nożną?

Jak grali gospodarze to ludzie w pracy dostawali wolne. Wszystkie reklamy w telewizji nawiązywały do futbolu. Jedna z nich była nawet prześmiewcza bo pokazywała jak spotykają się gospodarze w barze z Anglikami i zaczynają skandować „Aaaangliaaaa, Aaaangliaaaa, Aaaangliaaaa, Aaaale nie wygrała nic od '66 roku”. Podczas Mundialu trudno oderwać od telewizora. Dlatego raz postanowiłem, że piłka nożna nie będzie mi mówić jak mam żyć i poszedłem zwiedzać. Skończyło się na tym, że w autobusie oglądałem powtórki z wcześniejszych spotkań, a ulice były całkowicie martwe, bo akurat grali gospodarze i dosłownie wszędzie leciał mecz – w warzywniaku, barze, czy zwyczajnie z projektora na ulicy. Niestety wtedy Brazylia tylko zremisowała z Meksykiem 0-0 i nie miałem okazji usłyszeć jak całe miasto wyje z radości.



Po Brazylii jeździłeś stopem, mieszkałeś u Brazylijczyków w domach. Czułeś się bezpiecznie?

Brazylijczycy są bardzo gościnni i pomocni. Na pierwszą podwózkę czekałem całe 30 minut, a później szło już tylko lepiej. Jedynie niebezpieczeństwo niesie podróż z kierowcami TIRów, którzy pracują ponad normę i są przemęczeni. Poza tym miło wspominam te podróże. Czasami bardzo długie. Z jednym z kierowców przejechałem 5500 kilometrów do granicy z Boliwią. Razem jedliśmy obiad na stacji popijając go oranżadą tang, którą tak dobrze znam z dzieciństwa. Nie spotkała mnie żadna nieprzyjemność, a o ilu rzeczach się dowiedziałem ze zwykłych konwersacji to już z czystym sumieniem mogę odesłać do książki. Jeśli chodzi o noclegi to zatrzymywałem się głównie u znajomych. Tak zaplanowałem trasę, że krok po kroku wszędzie ktoś na mnie czekał, nawet w miejscach o których istnieniu nie miałem pojęcia. A jak zdarzyło się, że któryś z przyjaciół zawiódł, to dobrzy ludzie nie zostawiali mnie na ulicy. Taka sytuacja miała miejsce np. w stolicy, gdzie kobieta nie dość, że mnie podwiozła 500 kilometrów to i przenocowała dwie noce.




Tytuł twojej książki „Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę” obiecuje inne spojrzenie na Brazylię. Które stereotypy na temat Brazylii nie sprawdziły się?

W favelach nie było strasznie. Poważnie. Bezprzewodowy internet w jednym z nich bardzo mnie zaskoczył. Tak samo jak to, że gdzie indziej ktoś poczęstował mnie kurczakiem, czy zwyczajnie zagadał i się ze mną zapoznał. Tam też żyją normalni ludzie, którzy mają uśmiech na twarzy, tylko po prostu nie stać ich na iphone.





Co w Brazylii możesz polecić tym, którzy tego kraju jeszcze nie znają?

Dla mnie Rio de Janeiro jest zdecydowanie tym miejscem, do którego przynajmniej raz w życiu trzeba pojechać. Góry, plaże, ciepła woda, ciepło przez cały rok, favele wplecione w centrum miasta, przyroda, ludzie i pomnik Chrystusa. Rio ma dosłownie wszystko i jeszcze więcej niż można sobie wyobrazić. Ale Brazylia jest ogromna. Zwiedziłem tylko jej część, więc nie wiem wszystkiego. Godny uwagi na pewno jest stan Mato Grosso, gdzie znajduje się przepiękna Chapada dos Guimarães, rezerwat Indian Xingu czy region Pantanal, gdzie występuje masa dzikich zwierząt.
Data Publikacji: 05.04.2018

Podobne artykuły

krajobraz kierunku
Od życia w Watykanie po smaki Rzymu. Wywiad z Magdaleną Wolińską-RiediMagdalena Wolińska-Riedi to osoba o wyjątkowym życiorysie – jedyna Polka z paszportem watykańskim, przez lata  żyjąca w bezpośrednim sąsiedztwie ostatnich trzech papieży za Spiżową Bramą i świadek historycznych wydarzeń trzech pontyfikatów. Jej dotychczasowe książki opowiadały o codziennym życiu w Watykanie, a także o tajemnicach tego zamkniętego świata. Teraz autorka zabiera czytelników w podróż po Rzymie, odsłaniając jego kulinarne oblicze. W wywiadzie pisarka opowiada o swojej drodze z Polski do Watykanu, niezwykłych wyzwaniach pisania o kuchni rzymskiej i życiu w Wiecznym Mieście. Z rozmowy dowiecie się także, jakie kulinarne rytuały stały się częścią jej codzienności, co wyróżnia kuchnię rzymską i dlaczego Rzym nie przestaje jej fascynować. Zapraszamy do lektury!
krajobraz kierunku
Wywiad z Pauliną Tondos, autorką książki „Islandia. Tam, gdzie elfy mówią dobranoc”.Paulina Tondos jest pilotką Rainbow na kierunkach takich jak Islandia, Izrael, Jordania, Indie czy Nepal. W tamtym roku, czyli w 2023, Paulina wydała książkę na temat Islandii. Na jej stronach nie znajdziemy typowo przewodnikowych informacji co zobaczyć i gdzie pojechać, ponieważ od samego początku jest to opowieść. Opowieść o tym jak narodził się kraj, jak kształtowała się państwowość Islandii, w co wierzą Islandczycy i jak wygląda „zwykłe życie”. Ale także o żywiole, o trudnej i wymagającej pogodzie oraz o pięknie tego surowego krajobrazu. Zanim sięgniecie do lektury wczytajcie się w słowa autorki, z którą udało nam się przeprowadzić krótki wywiad.
krajobraz kierunku
Czym zaskoczą Was najpiękniejsze włoskie miasteczka nad Adriatykiem? W swoim życiu zwiedziłam już całkiem sporo. Trudno nazwać mnie leniwą turystką, która nie wychyla nosa z hotelowego kurortu. Ale w ostatnie wakacje zapragnęłam w końcu porządnie odpocząć – bez gonitwy, żeby upchnąć w programie jak najwięcej zabytków. Spokojnie, niespiesznie i na luzie. Do realizacji tego marzenia wybrałam włoskie wybrzeże Morza Adriatyckiego. I uwierzcie mi, że tutaj idea slow travel zdaje się nabierać wyraźnych kształtów. Sprawdźcie mój subiektywny przewodnik po włoskich miasteczkach.
krajobraz kierunku
Puerto Plata oczami wczasowiczów - praktyczne wskazówki i relacja z podróżyRepublika Dominikany to kraj bardzo zróżnicowany pod wieloma względami. Centralna część wyspy Haiti, na której jest zlokalizowana, charakteryzuje się krajobrazem wysokogórskim. Wybrzeże na południu jest raczej łagodne, pokryte szerokimi plażami, a na północy skaliste, z fragmentami plaż rozpostartymi pomiędzy widowiskowymi klifami. Linia brzegowa jest mocno poszarpana, a dzięki temu bardzo dobrze rozwinięta i obfituje w liczne porty morskie.